Zaledwie kilka metrów dzieliło nas od drzewa, a Isa nadal nie mogła sie wydostać z samochodu. Nagle wezbrała się we mnie determinacja i siła, aby uratowac Isę. Zeskoczyłam z dach, dogoniłam samochód i po prostu prawą ręką wyrwałam drzwi. Isa wyskoczyła, zaledwie kilka sekund po tym samochód rozkwasił się na drzewie.
-Uciekamy, nie wiadomo jak długo on zostanie nieprzytomny
Zaczęłyśmy biec, po kilkudziesięciu sekundach zobaczyłam że Isa jest hen za mną. Z nadludzką szybkością zblizyłam się do niej i bez żadnego wysiłku wzięłam ja na plecy i zaczęłam biec. Było ciemno, bałam się aby nie udezyc w drzewo. Nagle usłyszałam za mną ciężkie kroki, coraz bliżej i bliżej. Kiedy sie obróciłam aby zobaczyć co za nami jest Isa krzyknęła :
-Amy uważaj !
Poczułam jak w cos uderzam, a Isa spada z moich pleców. Bolało, i to cholernie. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Zemdlałam...
wtorek, 1 maja 2012
niedziela, 1 kwietnia 2012
Lol4
Równo o godzinie 19.00 stałyśmy z Isą przed akademią w długich, eleganckich sukienkach które przyniósł nam Ian. Moja była w pięknym odcieniu lapis-lazuli, z połyskającymi gdzieniegdzie kryształkami. A suknia Isy była lazurowa, odcinana pod piersiami. Wcześniej Ian zabrał nas jeszcze do fryzjera, abyśmy miały fryzury równie piękne jak suknie. Kiedy limuzyna z pięciominutowym spóźnieniem wreszcie się pojawiła, wyszedł szofer i otworzył nam drzwi. Kiedy wsiadłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Skórzane fotele, barek, lodówka. A jakby tego było mało, to jeszcze play station do zabawy. Włączyłyśmy jedynie mini wieżę i zaczęłyśmy słuchać piosenki Eminema. W pewnym momencie kierowca wykonał ostry skręt, poleciałam na Isę, a Isa, na okno.
-Co to do cholery ?
Szepnęłam widząc, ze wjeżdżamy w ciemny, gęsty las. Otworzyłam przyciskiem okienko oddzielające nas od szofera.
-Przepraszam, nie pomylił pan drogi ?
Kierowca nie odpowiedział, ale w pewnym momencie zaczął dyszeć. Słychać było dźwięk, jakby łamania kości. Z przerażeniem zobaczyłyśmy, że kierowca nie jest już człowiekiem. Jest wilkiem. Próbowałyśmy otworzyć drzwi, ale bezskutecznie. Szybkim ruchem zamknęłam okienko i kopnęłam z całej siły w okno przy moich drzwiach, które najwidoczniej się zacięło bo nie dało sie go otworzyć. Szyba rozbiła się z wielkim hukiem. Zauwazyłyśmy, że pędzimy prosto na drzewo. No tak, bo niby jak wilk ma prowadzić samochód ? Z trudem przedostałam sie przez okno i chwilę później stałam na dachu pędzącego samochodu.
-Co to do cholery ?
Szepnęłam widząc, ze wjeżdżamy w ciemny, gęsty las. Otworzyłam przyciskiem okienko oddzielające nas od szofera.
-Przepraszam, nie pomylił pan drogi ?
Kierowca nie odpowiedział, ale w pewnym momencie zaczął dyszeć. Słychać było dźwięk, jakby łamania kości. Z przerażeniem zobaczyłyśmy, że kierowca nie jest już człowiekiem. Jest wilkiem. Próbowałyśmy otworzyć drzwi, ale bezskutecznie. Szybkim ruchem zamknęłam okienko i kopnęłam z całej siły w okno przy moich drzwiach, które najwidoczniej się zacięło bo nie dało sie go otworzyć. Szyba rozbiła się z wielkim hukiem. Zauwazyłyśmy, że pędzimy prosto na drzewo. No tak, bo niby jak wilk ma prowadzić samochód ? Z trudem przedostałam sie przez okno i chwilę później stałam na dachu pędzącego samochodu.
piątek, 23 marca 2012
Lol3
Jestem w szoku. Serce bije mi jak oszalałe. Wszyscy wpatrują się we mnie i czekają, aż w końcu odpowiem. W końcu udaje mi się wydusić jedynie ''Jak to ?''.
-Ian już ci wszystko wytłumaczył. Od tego momentu twoje życie diametralnie się zmieni. Wszystko wytłumaczę ci jutro wieczorem. Limuzyna przyjedzie o 19.00 i zawiezie cię na spotkanie. Jeżeli masz obawy możesz wziąść ze sobą Isabel.
Kiedy skończył mówić przycisnął klamkę i wyszedł. Ja nadal siedziałam osłupiała i nie mogłam sie ruszyć. W końcu Ian złamał ciszę która trwała od wyjścia mojego ojca.
-Jak widzisz Paul to całkiem fajny gość.
-Nie musisz się silić na luz, to nic nie pomoże. Ona teraz potrzebuje chwilę samotności, aby wszystko sobie poukładać. Myśle że powinniśmy wyjść - rzekła Isa, wzięła Iana pod rękę i wyszli z pokoju.
Miała rację, potrzebowałam chwili spokoju. Ale nie po to by wszystko sobie poukładać, ale żeby położyc sie na łóżku i wyobrazić że to nigdy nie miało miejsca. Że zaraz wejdzie mama, aby mi powiedzieć że mam przestac leniuchowac i brać się do sprzatania. Albo zadzwoni Mia i wybierzemy się na zakupy. A właśnie, Mia. Uświadomiłam sobie że przez ostatnie parę dni działo się tyle rzeczy że kompletnie o niej zapomniałam. Ale ze mnie egoistka. Skupiam się tylko na swoich cierpieniach, podczas gdy Mia, poświęciła dla mnie całe swoje zycie. A ja nawet nie pofatygowałam się ja odwiedzić. Na początku nie mogłam, ale w ciągu ostatnich dni nie spytałam Iana czy cos sie w tej kwestii zmieniło. Postanowiłam nadrobić to jak najszyciej. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam na poszukiwanie Iana.
Szukanie zajęło mi ponad godzinę. Znalazłam go przy wyjściu z no właśnie, czego ? Miałam tyle pytań które nie mogły dłużej czekać, ale na początek chciałam wiedzieć tylko co z Mią.
-Ian, odpowiesz mi na pare pytań ?
-O ilę będę potrafił odpowiedzieć, to oczywiście - odpowiedział Ian który dotąd był obrócony do mnie tyłem, ale nagle zwrócił się ku mnie.
-Po pierwsze, co z Mią ? Mogę się z nią spotkać ?
-Z Mią wszystko w porządku, przechodzi przemianę tak samo jak każdy kto nie był spokrewniony z wampirami.Niestety, nie możesz się z nią jeszcze spotkać.
-Ian proszę, obiecuje że będę uważać.
-Problem nie stanowi w niej, tylko w tobie. W jej zyłach płynie jeszcze cząsteczka ludzkiej krwi, mogłabyś nie wytrzymać i ją zaatakować.
-Zaatakować Mię ? Chyba już to przerabialiśmy. Nigdy bym jej nie zaatakowała.
-Przy rządzy krwi nawet twoja silna wola i to, jak kochasz Mię nie pomoże. Przykro mi.
-Ale Ian...
-To moje ostatnie słowo, przepraszam, ale mam zajęcia z alchemii. Uczniowie nie będą czekali.
Pożegnał sie ze mną i zginął za rogiem.
-Ian już ci wszystko wytłumaczył. Od tego momentu twoje życie diametralnie się zmieni. Wszystko wytłumaczę ci jutro wieczorem. Limuzyna przyjedzie o 19.00 i zawiezie cię na spotkanie. Jeżeli masz obawy możesz wziąść ze sobą Isabel.
Kiedy skończył mówić przycisnął klamkę i wyszedł. Ja nadal siedziałam osłupiała i nie mogłam sie ruszyć. W końcu Ian złamał ciszę która trwała od wyjścia mojego ojca.
-Jak widzisz Paul to całkiem fajny gość.
-Nie musisz się silić na luz, to nic nie pomoże. Ona teraz potrzebuje chwilę samotności, aby wszystko sobie poukładać. Myśle że powinniśmy wyjść - rzekła Isa, wzięła Iana pod rękę i wyszli z pokoju.
Miała rację, potrzebowałam chwili spokoju. Ale nie po to by wszystko sobie poukładać, ale żeby położyc sie na łóżku i wyobrazić że to nigdy nie miało miejsca. Że zaraz wejdzie mama, aby mi powiedzieć że mam przestac leniuchowac i brać się do sprzatania. Albo zadzwoni Mia i wybierzemy się na zakupy. A właśnie, Mia. Uświadomiłam sobie że przez ostatnie parę dni działo się tyle rzeczy że kompletnie o niej zapomniałam. Ale ze mnie egoistka. Skupiam się tylko na swoich cierpieniach, podczas gdy Mia, poświęciła dla mnie całe swoje zycie. A ja nawet nie pofatygowałam się ja odwiedzić. Na początku nie mogłam, ale w ciągu ostatnich dni nie spytałam Iana czy cos sie w tej kwestii zmieniło. Postanowiłam nadrobić to jak najszyciej. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam na poszukiwanie Iana.
Szukanie zajęło mi ponad godzinę. Znalazłam go przy wyjściu z no właśnie, czego ? Miałam tyle pytań które nie mogły dłużej czekać, ale na początek chciałam wiedzieć tylko co z Mią.
-Ian, odpowiesz mi na pare pytań ?
-O ilę będę potrafił odpowiedzieć, to oczywiście - odpowiedział Ian który dotąd był obrócony do mnie tyłem, ale nagle zwrócił się ku mnie.
-Po pierwsze, co z Mią ? Mogę się z nią spotkać ?
-Z Mią wszystko w porządku, przechodzi przemianę tak samo jak każdy kto nie był spokrewniony z wampirami.Niestety, nie możesz się z nią jeszcze spotkać.
-Ian proszę, obiecuje że będę uważać.
-Problem nie stanowi w niej, tylko w tobie. W jej zyłach płynie jeszcze cząsteczka ludzkiej krwi, mogłabyś nie wytrzymać i ją zaatakować.
-Zaatakować Mię ? Chyba już to przerabialiśmy. Nigdy bym jej nie zaatakowała.
-Przy rządzy krwi nawet twoja silna wola i to, jak kochasz Mię nie pomoże. Przykro mi.
-Ale Ian...
-To moje ostatnie słowo, przepraszam, ale mam zajęcia z alchemii. Uczniowie nie będą czekali.
Pożegnał sie ze mną i zginął za rogiem.
wtorek, 13 marca 2012
Lol 2
Wszystko działo sie jak przez mgłę, niewyraźne kształty i niezrozumiałe rozmowy. Ktoś zaczął klepać mnie po policzkach.
-Amy, wstawaj już !
Zabrzmiało to tak stanowczo że od razu otworzyłam oczy. Nade mną stał Ian i Isa, która próbowała mnie obudzić. Zaczęłam sobie wszystko przypominać, chemia,zemdlałam.Jestem pełnym wampirem.
-Trzymaj, po tym poczujesz się lepiej
Mówiąc to Ian podał mi szklankę z czerwoną mazią. Bez wahania chwyciłam i zaczęłam łapczywie pić. Napój był niebiański.
-Wyśmienite, co to jest ?
-A jak myślisz ? Krew oczywiście. Ty szczęściaro, stałaś sie pełnym wampirem przede mną.
Wzdrygnęłam się. Isa nie kryła zazdrości, ja nie widziałam w tym nic fajnego że będę musiała pić krew. Wręcz przeciwnie to było obrzydliwe. Powoli próbowałam się oswoic z myślą że krew będzie na porządku dziennym, ale jakoś sobie nie wyobrażałam siebie z zębami w szyi człowieka. Próbowałam zachować spokój, ale w środku aż krzyczałam z wściekłości. Dlaczego ja ?
-Skąd będę brała krew ?
To było pierwsze pytanie które przyszło mi do głowy.
-Na początku będziesz ją dostawać w szkole, będziesz uczęszczać na lekcje polowania, abyś w przyszłości umiała sama zdobyć pożywienie.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęłam ''Proszę'' i przez drzwi wszedł wysoki mężczyzna o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Gdy tylko przekroczył próg Ian ukląkł przed nim. Mężczyzna zwrócił sie do mnie i rzekł:
-Witaj Amy.
Byłam tak oszołomiona że ledwo udało mi sie wydukać '' Dzień dobry''
-Nazywam się Paul, jestem twoim ojcem.
-Amy, wstawaj już !
Zabrzmiało to tak stanowczo że od razu otworzyłam oczy. Nade mną stał Ian i Isa, która próbowała mnie obudzić. Zaczęłam sobie wszystko przypominać, chemia,zemdlałam.Jestem pełnym wampirem.
-Trzymaj, po tym poczujesz się lepiej
Mówiąc to Ian podał mi szklankę z czerwoną mazią. Bez wahania chwyciłam i zaczęłam łapczywie pić. Napój był niebiański.
-Wyśmienite, co to jest ?
-A jak myślisz ? Krew oczywiście. Ty szczęściaro, stałaś sie pełnym wampirem przede mną.
Wzdrygnęłam się. Isa nie kryła zazdrości, ja nie widziałam w tym nic fajnego że będę musiała pić krew. Wręcz przeciwnie to było obrzydliwe. Powoli próbowałam się oswoic z myślą że krew będzie na porządku dziennym, ale jakoś sobie nie wyobrażałam siebie z zębami w szyi człowieka. Próbowałam zachować spokój, ale w środku aż krzyczałam z wściekłości. Dlaczego ja ?
-Skąd będę brała krew ?
To było pierwsze pytanie które przyszło mi do głowy.
-Na początku będziesz ją dostawać w szkole, będziesz uczęszczać na lekcje polowania, abyś w przyszłości umiała sama zdobyć pożywienie.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęłam ''Proszę'' i przez drzwi wszedł wysoki mężczyzna o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Gdy tylko przekroczył próg Ian ukląkł przed nim. Mężczyzna zwrócił sie do mnie i rzekł:
-Witaj Amy.
Byłam tak oszołomiona że ledwo udało mi sie wydukać '' Dzień dobry''
-Nazywam się Paul, jestem twoim ojcem.
piątek, 2 marca 2012
LOL
Dzień ciągnął się w nieskończoność. Po rozgrzewce graliśmy w koszykówkę, o przepraszam, ja nie grałam tylko siedziałam na ławce bo według trenera ''jestem jeszcze za słaba''. Już wiedziałam o czym mówi kiedy zobaczyłam grę dziewczyn. Poruszały się tak szybko że rozpoznawałam kto jest kim po kształtach. Po Wf-ie mieliśmy ''Chemię'', na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało zaskakująco normalnie, ale okazało się że pozory mylą. Gdy weszłyśmy razem z Isą do sali zostałyśmy przywitane gromkimi brawami.
-Tak się tu wita nowych uczniów- szepnęła do mnie Isa.
Podeszła do nas wysoka kobieta o kocich oczach. Była ubrana w marynarkę i spódnicę za kolano.
-Dzieci, poznajcie Amandę- zwróciła się do uczniów- Amanda będzie teraz uczęszczać do nas na lekcje.Ja jestem Jolanda McClough .Usiądź Amando.
Nie powiedziałam nic, ruszyłam za Isą na koniec klasy i usiadłam obok niej.
-Na dzisiejszej lekcji zrobimy eksperyment. Połączymy Rh+ i Rh-, następnie napiszecie o tym pracę - zaczęła nauczycielka.
-O czym ona mówi.
-Ehh, Rh+ i Rh- to grupy krwi .
Oniemiałam, nie miałam jeszcze do czynienia z krwią w sensie naukowym.
-Amando, ty możesz popatrzeć - zwróciła sie do mnie pani McClough.
Zaraz mnie zemdliło i musiałam zostać odprowadzona do pielęgniarki. Kiedy już siedziałam u niej na fotelu i próbowałam ochłonąć przyszedł Ian.
-Wszystko z nią dobrze ?
-Tak, właściwie to już może iść.
Ian zabrał mnie i powiedział że nie muszę już isć na lekcje.
-Nic mi nie jest, to tylko chwilowe. Mogę wracać.
Ian odprowadził mnie do klasy na minute przed dzwonkiem. Zdażyłam sie jeszcze spakować ponieważ kolejną lekcję mielismy w innej sali.
Na przerwie spotkałam Sarę. Isa miała inną lekcję, wiec musiała mnie opuscić.
-Jak nowa, zaaklimatyzowałaś się już ? Słyszałam o twojej wpadce na chemii.
Rozmawiałysmy jeszcze przez dłuzszą chwilę, okazało sie że mamy taka samą lekcję. Spodziewałam się że nauczycielka wampiriańskiego będzie równie elegancka co pani McClough, ale to było zupełne przeciwieństwo. Niska kobieta w letniej niebieskawej sukience przedstawiła mnie reszcie klasy i rozpoczęła lekcje. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Zemdlałam.
Obudziłam się na swoim łózku, stał nade mną Ian, Isa i pielęgniarka.
-Amy, nic ci nie jest ?
-Co sie stało ?
-Osiagnęłaś szczyt dorastania. Nie chciałem cie martwić, spodziewałem sie tego. Widziałem co sie z toba dzieje juz od kilku godzin. Nie spodziewałem się tylko tego że to nastąpi tak szybko. Zwykle gdy cos takiego zauważąm to trwa to pare dni.
-Ale co zauwazyłes ? Co tu sie dzieje do cholery ?
-Twoje zęby zaczęły sie wydłużać, a twoja cera stała się jeszcze bledsza niz zwykle. Stałaś sie pełnym wampirem Amy.
Po tych słowach znów zemdlałam.
-Tak się tu wita nowych uczniów- szepnęła do mnie Isa.
Podeszła do nas wysoka kobieta o kocich oczach. Była ubrana w marynarkę i spódnicę za kolano.
-Dzieci, poznajcie Amandę- zwróciła się do uczniów- Amanda będzie teraz uczęszczać do nas na lekcje.Ja jestem Jolanda McClough .Usiądź Amando.
Nie powiedziałam nic, ruszyłam za Isą na koniec klasy i usiadłam obok niej.
-Na dzisiejszej lekcji zrobimy eksperyment. Połączymy Rh+ i Rh-, następnie napiszecie o tym pracę - zaczęła nauczycielka.
-O czym ona mówi.
-Ehh, Rh+ i Rh- to grupy krwi .
Oniemiałam, nie miałam jeszcze do czynienia z krwią w sensie naukowym.
-Amando, ty możesz popatrzeć - zwróciła sie do mnie pani McClough.
Zaraz mnie zemdliło i musiałam zostać odprowadzona do pielęgniarki. Kiedy już siedziałam u niej na fotelu i próbowałam ochłonąć przyszedł Ian.
-Wszystko z nią dobrze ?
-Tak, właściwie to już może iść.
Ian zabrał mnie i powiedział że nie muszę już isć na lekcje.
-Nic mi nie jest, to tylko chwilowe. Mogę wracać.
Ian odprowadził mnie do klasy na minute przed dzwonkiem. Zdażyłam sie jeszcze spakować ponieważ kolejną lekcję mielismy w innej sali.
Na przerwie spotkałam Sarę. Isa miała inną lekcję, wiec musiała mnie opuscić.
-Jak nowa, zaaklimatyzowałaś się już ? Słyszałam o twojej wpadce na chemii.
Rozmawiałysmy jeszcze przez dłuzszą chwilę, okazało sie że mamy taka samą lekcję. Spodziewałam się że nauczycielka wampiriańskiego będzie równie elegancka co pani McClough, ale to było zupełne przeciwieństwo. Niska kobieta w letniej niebieskawej sukience przedstawiła mnie reszcie klasy i rozpoczęła lekcje. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Zemdlałam.
Obudziłam się na swoim łózku, stał nade mną Ian, Isa i pielęgniarka.
-Amy, nic ci nie jest ?
-Co sie stało ?
-Osiagnęłaś szczyt dorastania. Nie chciałem cie martwić, spodziewałem sie tego. Widziałem co sie z toba dzieje juz od kilku godzin. Nie spodziewałem się tylko tego że to nastąpi tak szybko. Zwykle gdy cos takiego zauważąm to trwa to pare dni.
-Ale co zauwazyłes ? Co tu sie dzieje do cholery ?
-Twoje zęby zaczęły sie wydłużać, a twoja cera stała się jeszcze bledsza niz zwykle. Stałaś sie pełnym wampirem Amy.
Po tych słowach znów zemdlałam.
niedziela, 5 lutego 2012
IV cześć IV rozdziału
Na początek zaprowadził nas do wielkiej sali , jak można się było domyslić po machoniowych trybunach , boisku do siatki i koszykówki , była to sala gimnastyczna .
-Pierwsza lekcja : Wychowanie fizyczne - poinformował nas Ian i poszedł porozmawiać z jakims facetem w stroju sportowym
-Zimno ci ? - Isa zauważyła że drżę , własciwie nie było mi zimno , drżałam raczej z emocji
-Nie
-Nie przejmuj sie , to twoja pierwsza lekcja WF będziesz miała fory , dadzą ci tylko krótką pokazówkę i każą się rozciągać , tylko tyle . Spójrz na nich - wskazała na grupkę ludzi którzy grali w kosza , w pewnym momencie jeden z nich podskoczył tak wysoko że zaczełam się bać że walnie głową w sufit , a trzeba było zauwazyć że hala mogła mieć nawet 15 metrów wysokosci - oni mają najgorzej , są szkoleni do wojska , aby bronić nas przed wilkołakami , prawdopodobnie kiedyś jeden z nich będzie twoim ochroniażem , członkowie rodów królewskich zawsze mają kogoś kto ma ich bronić .
Spojrzałam na nią tępym wzrokiem i ruszyłam w kierunku Iana , który widząc że do niego zmierzam odwrócił się do mnie
-Masz tu strój dla ciebie i Isabeli - podał mi dwa różowe worki , miałam nadzieję że nasze stroje które mają być w tych workach nie są tego samego koloru co worek - powiedz jej że ma cię zaprowadzić do dziewczęcej szatni i macie sie przebrać.
Wróciłam do Isy i powiedziałam jej to co kazał Ian , chwyciła mnie za rękę i zaczeła prowadzić w kierunku drzwi , zeszłyśmy po schodach i weszłyśmy do małego pomieszczenia w którym kłebiło sie mnóstwo dziewczyn które gadały ze sobą zawzięcie , kiedy weszłysmy gwar ucichł i oczy wszystkich dziewczat skierowały sie na nas
-To ty jestes ta nowa ? - zwróciła się do mnie dziewczyna , była ruda i wysoka , na moje oko ładna
-Tak , to ja we własnej osobie , mam na imię Amy
-Ja jestem Sara , tamta to Lily , - wskazała na szczupłą blondynkę - a ta to Meredith , ale mówimy na nią Red
-Miło mi , a tam to kto ? - Skinełam głową w kierunku dziewczyny siedzącej w koncie , była tęgawa , miała piegi . Jako jedyna siedziała sama i czytałą ksiażkę
-To Sam , klasowy kujon i ofiara losu - Sara specjalnie podniosła głos , aby dziewczyna ją usłyszała , ale Sam nie zwróciłą na nią uwagi - nie warto sobie nią zawracać głowy , my ci pokażemy co i kto w tej szkole się liczy
-Chodź Amy , przebierzemy sie - szepnęła mi do ucha Isa
-Pokażemy wam wolne wieszaki , kiedy usłyszałyśmy że macie przyjść zajęłyśmy je od razu - pokazała dwa wieszaki na srodku sali - zapraszam , mam nadzieję ze się wam podobają - od razu zauważyłam że Sara jest dziwna , próbowała sie nam podlizać , pewnie dlatego ze jesteśmy z królewskiego rodu .
Kiedy byłysmy juz przebrane dziewczyny zaprowadziły nas z powrotem na halę , podszedł do nas mężczyzna z którym wczesniej rozmawiał Ian
-No dobrze dziewczęta , pewnie poznałyście już Amy. Chodzcie pójdziemy poćwiczyć - zaprowadził nas na srodkowy sektor i kazał Lily poprowadzić rozgrzewkę .
-Pierwsza lekcja : Wychowanie fizyczne - poinformował nas Ian i poszedł porozmawiać z jakims facetem w stroju sportowym
-Zimno ci ? - Isa zauważyła że drżę , własciwie nie było mi zimno , drżałam raczej z emocji
-Nie
-Nie przejmuj sie , to twoja pierwsza lekcja WF będziesz miała fory , dadzą ci tylko krótką pokazówkę i każą się rozciągać , tylko tyle . Spójrz na nich - wskazała na grupkę ludzi którzy grali w kosza , w pewnym momencie jeden z nich podskoczył tak wysoko że zaczełam się bać że walnie głową w sufit , a trzeba było zauwazyć że hala mogła mieć nawet 15 metrów wysokosci - oni mają najgorzej , są szkoleni do wojska , aby bronić nas przed wilkołakami , prawdopodobnie kiedyś jeden z nich będzie twoim ochroniażem , członkowie rodów królewskich zawsze mają kogoś kto ma ich bronić .
Spojrzałam na nią tępym wzrokiem i ruszyłam w kierunku Iana , który widząc że do niego zmierzam odwrócił się do mnie
-Masz tu strój dla ciebie i Isabeli - podał mi dwa różowe worki , miałam nadzieję że nasze stroje które mają być w tych workach nie są tego samego koloru co worek - powiedz jej że ma cię zaprowadzić do dziewczęcej szatni i macie sie przebrać.
Wróciłam do Isy i powiedziałam jej to co kazał Ian , chwyciła mnie za rękę i zaczeła prowadzić w kierunku drzwi , zeszłyśmy po schodach i weszłyśmy do małego pomieszczenia w którym kłebiło sie mnóstwo dziewczyn które gadały ze sobą zawzięcie , kiedy weszłysmy gwar ucichł i oczy wszystkich dziewczat skierowały sie na nas
-To ty jestes ta nowa ? - zwróciła się do mnie dziewczyna , była ruda i wysoka , na moje oko ładna
-Tak , to ja we własnej osobie , mam na imię Amy
-Ja jestem Sara , tamta to Lily , - wskazała na szczupłą blondynkę - a ta to Meredith , ale mówimy na nią Red
-Miło mi , a tam to kto ? - Skinełam głową w kierunku dziewczyny siedzącej w koncie , była tęgawa , miała piegi . Jako jedyna siedziała sama i czytałą ksiażkę
-To Sam , klasowy kujon i ofiara losu - Sara specjalnie podniosła głos , aby dziewczyna ją usłyszała , ale Sam nie zwróciłą na nią uwagi - nie warto sobie nią zawracać głowy , my ci pokażemy co i kto w tej szkole się liczy
-Chodź Amy , przebierzemy sie - szepnęła mi do ucha Isa
-Pokażemy wam wolne wieszaki , kiedy usłyszałyśmy że macie przyjść zajęłyśmy je od razu - pokazała dwa wieszaki na srodku sali - zapraszam , mam nadzieję ze się wam podobają - od razu zauważyłam że Sara jest dziwna , próbowała sie nam podlizać , pewnie dlatego ze jesteśmy z królewskiego rodu .
Kiedy byłysmy juz przebrane dziewczyny zaprowadziły nas z powrotem na halę , podszedł do nas mężczyzna z którym wczesniej rozmawiał Ian
-No dobrze dziewczęta , pewnie poznałyście już Amy. Chodzcie pójdziemy poćwiczyć - zaprowadził nas na srodkowy sektor i kazał Lily poprowadzić rozgrzewkę .
czwartek, 2 lutego 2012
III Cześć rodziału IV
Sądząc po wydarzeniach dzisiejszego dnia to wiele . Po feralnym ataku wilkołaków kiedy tylko zostałam doprowadzona do pokoju ( nowego ) ledwo położyłam głowę na poduszkę usnęłam . Nie można tu było mówić o miłych snach bo całą noc przesladował mnie jeden koszmar. Byłam w lesie , noc , wszędzie ciemno , naglę słysze jak ktos sie za mną skrada , jest coraz bliżej i zaczynam uciekać . Biegnę tak szybko że brakuje mi tchu , ale gdy słyszę że coś lub ktoś za mną biegnie ostatkiem sił przyspieszam . Wtem zaczyna świecić jasne światło które mnie oslepia , wiem że gdzieś za mną jest mój przesladowca . Nagle ktoś nadlatuje od góry łapie mnie w pasie i wznosimy się w powietrze , zaczynam się wyrywać , nagle poczułam że spadam w przepaść . Obudziłam się zlana potem , zerknęłam na zegarek , była 2 w nocy , zobaczyłam że na drugim łóżku którego wczesniej nie zauwazyłam leży -jak stwierdzam po długosci włosów - dziewczyna . Wstałam , poruszałam się najciszej jak mogłam , podeszłam do dziewczyny gdy poczułam że ktoś łapie mnie za rękę , nagle zobaczyłam że dziewczyny nie ma juz na łóżku , obróciłam się gwałtownie by wymierzyć atakującej mnie osobie policzek , ale ona była sprytniejsza , złapała mnie za drugą rekę , następnie ją wygięła tak że nie mogłam sie ruszać
-Puść
-A bo co ? Zgaduję że jesteś moją nową współlokatorką - Dziewczyna puściła moje rece i dopiero teraz zobaczyłam twarz tak piekną że ładniejszej chyba nie widziałam , zaświeciła światło , usiadła na swoim łózku i zwróciła twarz do mnie - nie jesteś zbyt silna jak na taki okres dojrzewania , jestem Isabella , ale mówią na mnie Isa .
-Jestem Amy , miło mi .
Jak się później okazało dziewczyna jest córką brata mojego ''taty wampira''
-Czyli na to wychodzi że jesteśmy ze sobą spokrewnione
-Nie bez powodu przydzielili cie do mnie , już wczesniej mi o tobie opowiedzieli , wiem że jesteś nowa i jakaś nadzwyczajna , ale nic nie zrozumiałam z tej ich paplaniny .
-Taa też mi mówili że jestem jakaś ''inna'' , ale dlaczego musiałam się przeprowadzić od Luke'a ? Zaczynałam go lubić
-Najprawdopodobniej stwierdzili że jesteś dla niego zbyt niebezpieczna , słyszałam o nim , on jest na początku rozwoju czyli że w połowie jest jeszcze człowiekiem i mogłabyś go wyssać ,- to sie nazywa szczerość - ja jestem już prawie pełnym wampirem dlatego mi nie mogłabyś nic zrobić , bo jestem od ciebie silniejsza i sprytniejsza , ale nie martw się nauczysz się wszystkiego co umiem ja : sztuki walki , mowa
-Mowa ? - przerwałam jej
-Język którym posługiwały się starozytne wampiry
-Trudny jest ?
-Trudny ? Chyba żartujesz , każdy który jest potomkiem królewskim ma go po prostu we krwi , będziesz zapamiętywać każde słówko z taką łatwością że ani sie spostrzeżesz będziesz mówić po , jak ja to nazwałam, ''wampirzemu'' płynnie .
Gadałyśmy i gadałyśmy , dowiedziałysmy się o sobie wszystko
-O matko , to już 8 ? Za godzinę mamy lekcje .
-Mamy ?
-A , tak zapomniałam , miałam ci powiedzieć że ksiązki masz w szafce - to mówiąc wskazała palcem na dębową szafkę stojącą na przeciwko mojego łóżka - i że o 9.00 przyjdzie po nas Ian i zaprowadzi nas na lekcje , to będą twoje pierwsze więc możesz liczyć na taryfe ulgową u nauczycieli którzy będą cię wprowadzać w ''wampirzy świat'' , dla nas nauczyciele zawsze będą mili bo nasi ojcowie to ich pracodawcy .
-Chyba żartujesz , jestem tu zaledwie miesiąc , nie wiem nic
-Dlatego będziesz chodzić na lekcje , żeby się czegoś dowiedzieć
-Dobra , idę do łazienki muszę sie jakoś ogarnąć
-Nie siedź za długo bo ja też potrzebuję
-Nie jestem typem który przesiaduje w łazience godzinami - to mówiąc szłam już w kierunku łazienki
-Witam w klubie - usłyszałam jeszcze i zamknełam sie w łazience .
Kiedy grzecznie czekałyśmy z Isy na Iana usłyszałyśmy jak ktos rzuca kamieniami w nasze okno
-To pewnie Brian , mój chłopak - otworzyła okno które było widocznie pobrudzone kamieniami - Brian , dziś nie mogę , mam nową wspólokatorkę i muszę ją oprowadzić
-Wiesz że bez ciebie nie mogę zyć
-Będziesz musiał , spotkamy się na ławeczce o 18 - zamknęła okno , usiadła koło mnie i zaczęła mówic o Brianie - on jest słodki , codziennie przychodzi pod moje okno , rzuca kamieniami i próbuje mnie wyciagnąć na wagary , rzadko się daję , jednak czasami ulegam , nikt sie nigdy mnie o to nie czepiał ponieważ pracują dla mojego ojca , jednak Ian pod żadnym pozorem nie może sie dowiedzieć o moich wybrykach , nie jestem takim aniołkiem jak wszyscy myślą , chodzę na wagary , na imprezy - nie dokończyła ponieważ usłyszałyśmy pukanie do drzwi i ktoś zawołał
-Dziewczynki , już czas - otwarłysmy drzwi i wyszłyśmy z Ianem .
-Puść
-A bo co ? Zgaduję że jesteś moją nową współlokatorką - Dziewczyna puściła moje rece i dopiero teraz zobaczyłam twarz tak piekną że ładniejszej chyba nie widziałam , zaświeciła światło , usiadła na swoim łózku i zwróciła twarz do mnie - nie jesteś zbyt silna jak na taki okres dojrzewania , jestem Isabella , ale mówią na mnie Isa .
-Jestem Amy , miło mi .
Jak się później okazało dziewczyna jest córką brata mojego ''taty wampira''
-Czyli na to wychodzi że jesteśmy ze sobą spokrewnione
-Nie bez powodu przydzielili cie do mnie , już wczesniej mi o tobie opowiedzieli , wiem że jesteś nowa i jakaś nadzwyczajna , ale nic nie zrozumiałam z tej ich paplaniny .
-Taa też mi mówili że jestem jakaś ''inna'' , ale dlaczego musiałam się przeprowadzić od Luke'a ? Zaczynałam go lubić
-Najprawdopodobniej stwierdzili że jesteś dla niego zbyt niebezpieczna , słyszałam o nim , on jest na początku rozwoju czyli że w połowie jest jeszcze człowiekiem i mogłabyś go wyssać ,- to sie nazywa szczerość - ja jestem już prawie pełnym wampirem dlatego mi nie mogłabyś nic zrobić , bo jestem od ciebie silniejsza i sprytniejsza , ale nie martw się nauczysz się wszystkiego co umiem ja : sztuki walki , mowa
-Mowa ? - przerwałam jej
-Język którym posługiwały się starozytne wampiry
-Trudny jest ?
-Trudny ? Chyba żartujesz , każdy który jest potomkiem królewskim ma go po prostu we krwi , będziesz zapamiętywać każde słówko z taką łatwością że ani sie spostrzeżesz będziesz mówić po , jak ja to nazwałam, ''wampirzemu'' płynnie .
Gadałyśmy i gadałyśmy , dowiedziałysmy się o sobie wszystko
-O matko , to już 8 ? Za godzinę mamy lekcje .
-Mamy ?
-A , tak zapomniałam , miałam ci powiedzieć że ksiązki masz w szafce - to mówiąc wskazała palcem na dębową szafkę stojącą na przeciwko mojego łóżka - i że o 9.00 przyjdzie po nas Ian i zaprowadzi nas na lekcje , to będą twoje pierwsze więc możesz liczyć na taryfe ulgową u nauczycieli którzy będą cię wprowadzać w ''wampirzy świat'' , dla nas nauczyciele zawsze będą mili bo nasi ojcowie to ich pracodawcy .
-Chyba żartujesz , jestem tu zaledwie miesiąc , nie wiem nic
-Dlatego będziesz chodzić na lekcje , żeby się czegoś dowiedzieć
-Dobra , idę do łazienki muszę sie jakoś ogarnąć
-Nie siedź za długo bo ja też potrzebuję
-Nie jestem typem który przesiaduje w łazience godzinami - to mówiąc szłam już w kierunku łazienki
-Witam w klubie - usłyszałam jeszcze i zamknełam sie w łazience .
Kiedy grzecznie czekałyśmy z Isy na Iana usłyszałyśmy jak ktos rzuca kamieniami w nasze okno
-To pewnie Brian , mój chłopak - otworzyła okno które było widocznie pobrudzone kamieniami - Brian , dziś nie mogę , mam nową wspólokatorkę i muszę ją oprowadzić
-Wiesz że bez ciebie nie mogę zyć
-Będziesz musiał , spotkamy się na ławeczce o 18 - zamknęła okno , usiadła koło mnie i zaczęła mówic o Brianie - on jest słodki , codziennie przychodzi pod moje okno , rzuca kamieniami i próbuje mnie wyciagnąć na wagary , rzadko się daję , jednak czasami ulegam , nikt sie nigdy mnie o to nie czepiał ponieważ pracują dla mojego ojca , jednak Ian pod żadnym pozorem nie może sie dowiedzieć o moich wybrykach , nie jestem takim aniołkiem jak wszyscy myślą , chodzę na wagary , na imprezy - nie dokończyła ponieważ usłyszałyśmy pukanie do drzwi i ktoś zawołał
-Dziewczynki , już czas - otwarłysmy drzwi i wyszłyśmy z Ianem .
niedziela, 29 stycznia 2012
II część rozdziału IV
Schody były kręte , na dodatek było ciemno co nie ułatwiało nam wychodzenia . Czułam że dzieje się coś złego , napięcie wisiało w powietrzu , kiedy w końcu doszliśmy Ian poinformował nas żebyśmy się nie przestraszyli tego co za chwilę zobaczymy , w jego głosie wyczułam nutkę paniki , choć powiedział że wszystko już w porządku to nie za bardzo uwierzyłam jego słowom . To co zobaczyliśmy niedługo później przechodziło ludzkie ( a może wampirze ? ) pojecie , wszędzie pełno krwi , wszystko dookoła było porozrzucane , zrozumiałam dlaczego Ian mówił z paniką , nie mogłam się oprzeć , zaczęło mną miotać od środka , rzuciłam się na ścianę na której było najwięcej krwi i zaczęłam ją lizać , po chwili przyszło dwóch strazników którzy próbowali mnie ujażmić ale się nie dałam , wyrwałam się im i pobiegłam do drzwi , były zamkniete , mocnym kopem wywazyłam je i zobaczyłam że jest tam pełno ciał i wilkołaczych ( co poznałam po sierści ) i wampirzych , rzuciłam się na te wilkołacze i wpiłam się zębami w ich ciało , wysysałam z krwi wszystko co się dało , kiedy ciała się skończyły rzuciłam sie na przerażonego Luka który cały czas obserwował co się ze mna dzieje , tym razem strażnicy byli ode mnie szybsi jeden złapał mnie w pół , a drugi wstrzyknął mi coś w żyły . Najwyraźniej dziwny środek który teraz krązył po moim ciele to środek uspokajający .
-Przepraszam
-Nie masz za co Amy , to nie twoja wina .
W niektórych momentach Ian jest naprawde słodki , choć wie że zawiniłam próbuje mnie pocieszyć .
-Jak to nie moja ? Widzieliście co zrobiłam , jak wyssałam krew z tych martwych już wilkołaków .
-Zaniepokoiło mnie to , za wczesnie na taki poziom , a jednak ty Amy dotarłaś juz do niego , dorastasz co oznacza że za parę dni staniesz się pełnokrwistym wampirem .
-Jaja sobie robisz ? Parę dni temu dowiedziałam się że zostałam naznaczona , a ty mi mówisz teraz tak spokojnie że jestem jakaś inna i dorastam szybciej ? Przecież ja nie wiem co mam robić , co sie ze mną stanie?
-Spokojnie , od jutra zaczniesz uczęszczać na lekcje na które chodzą wszystkie dorastające wampiry , dowiesz sie tam wszystkiego czego powinnaś , aha i jeszcze jedno , nie możesz już mieszkać z Lukiem to zbyt niebezpieczne i dla ciebie i dla niego.
-To z kim bedę teraz mieszkać ?
-Zobaczymy , najprawdopodobniej będzie to inna dziewczyna która jest na tym samym etapie rozwoju co ty.
Nie ogarniam tego , jestem zwyczajna nastolatką , chodze do szkoły , umawiam się z koleżankami na pogaduchy , aż tu nagle BAM i jestem wampirem , ile tego wszystkiego może jeszcze znieść 17-nasto latka ?
-Przepraszam
-Nie masz za co Amy , to nie twoja wina .
W niektórych momentach Ian jest naprawde słodki , choć wie że zawiniłam próbuje mnie pocieszyć .
-Jak to nie moja ? Widzieliście co zrobiłam , jak wyssałam krew z tych martwych już wilkołaków .
-Zaniepokoiło mnie to , za wczesnie na taki poziom , a jednak ty Amy dotarłaś juz do niego , dorastasz co oznacza że za parę dni staniesz się pełnokrwistym wampirem .
-Jaja sobie robisz ? Parę dni temu dowiedziałam się że zostałam naznaczona , a ty mi mówisz teraz tak spokojnie że jestem jakaś inna i dorastam szybciej ? Przecież ja nie wiem co mam robić , co sie ze mną stanie?
-Spokojnie , od jutra zaczniesz uczęszczać na lekcje na które chodzą wszystkie dorastające wampiry , dowiesz sie tam wszystkiego czego powinnaś , aha i jeszcze jedno , nie możesz już mieszkać z Lukiem to zbyt niebezpieczne i dla ciebie i dla niego.
-To z kim bedę teraz mieszkać ?
-Zobaczymy , najprawdopodobniej będzie to inna dziewczyna która jest na tym samym etapie rozwoju co ty.
Nie ogarniam tego , jestem zwyczajna nastolatką , chodze do szkoły , umawiam się z koleżankami na pogaduchy , aż tu nagle BAM i jestem wampirem , ile tego wszystkiego może jeszcze znieść 17-nasto latka ?
czwartek, 5 stycznia 2012
I część rozdziału IV
Druga część etapu dojrzewania przemijała jak na razie swobodnie , żadnych ataków , tylko od czasu do czasu bolał mnie brzuch ,a poza tym nic .
-Śpisz ?
-Nie
-Wiesz , przypatruję ci się od pewnego czasu i coraz bardziej mnie zaciekawiasz Amy , nie jesteś taka jak inne dziewczyny .
-Ponieważ ja nie jestem taka jak inne , ja jestem wampirem , one nie
-Wiem , ale to nie to mnie tak zaciekawiło , jesteś twarda Amy , inna dziewczyna na twoim miejscu by się załamała .
Tak , załamała. A ja to niby nie jestem załamana ?
-Wydaje ci się
-Wiem co widzę , nie oszukasz mnie , ty jesteś niezwykła , jest w tobie takie coś czego nie potrafię odkryć , ale nie jest to wampiryzm
-Idź spać
Nie wiem co on tam takiego we mnie widzi , ale jakoś mnie to nie obchodzi .
Rano obudziło mnie wołanie mojego imienia , było zamieszanie , w moim pokoju było pełno ludzi którzy biegali w popłochy , ktoś mną potrząsał , a kto inny pakował
-Amy napadają na nas
-Ale kto ?
-Wilkołaki
Wilkołaki ? Jakiś żart ? Jesteście bandą potężnych wampirów i nie poradzicie sobie z wilkołakami ? Ian zdarł mnie z łóżka i na rękach zaniósł mnie do jakiejś piwnicy , tylko tyle pamiętam że schodziliśmy schodami w dół , z góry słychać było jeszcze odgłosy paniki. Zemdlałam .
Gdy się ocknęłam w ciemności , świeciła się tylko mała lampka , dzięki której zauważyłam że nie jestem tu sama .
-Cześć , Amy
-Luke ? Luke co sie stało , gdzie my jesteśmy ?
-Wiem tyle co i ty , mnie też wynieśli i wsadzili tu , obudziłem się przed chwilą .
-Ian mówił coś o napadzie i wilkołakach
-Wiesz Amy , zanim zostałem jednym z nich dużo czytałem o wampirach , między innymi to że od wiek wieków prowadzą zaciekłą wojnę z wilkołakami . Wilkołaki są od nas silniejsze , szybsze , ale my jesteśmy bardziej zwinni i sprytni przez co wampiry zawsze zdołały sie obronić przed atakiem wilkołaków
-Ale dlaczego nas tu trzymają ?
-Nie wiem
Chwilę potem się dowiedzieliśmy , przez drzwi których nie widzieliśmy wszedł Ian
-Spokojnie , wszystko już pod kontrolą , za chwilę was z tąd wypuścimy
-Ale co to było ?
-Atak wilkołaków , na szczęście wyszliśmy z niego zwycięsko , więc się nie martwcie
Ian kazał nam wyjść , posłuchaliśmy się go . Szliśmy długim korytarzem , który prowadził do nie kończących się schodów , nie wiem ile tam wychodziliśmy , miałam wrażenie jakby to były całe wieki.
-Śpisz ?
-Nie
-Wiesz , przypatruję ci się od pewnego czasu i coraz bardziej mnie zaciekawiasz Amy , nie jesteś taka jak inne dziewczyny .
-Ponieważ ja nie jestem taka jak inne , ja jestem wampirem , one nie
-Wiem , ale to nie to mnie tak zaciekawiło , jesteś twarda Amy , inna dziewczyna na twoim miejscu by się załamała .
Tak , załamała. A ja to niby nie jestem załamana ?
-Wydaje ci się
-Wiem co widzę , nie oszukasz mnie , ty jesteś niezwykła , jest w tobie takie coś czego nie potrafię odkryć , ale nie jest to wampiryzm
-Idź spać
Nie wiem co on tam takiego we mnie widzi , ale jakoś mnie to nie obchodzi .
Rano obudziło mnie wołanie mojego imienia , było zamieszanie , w moim pokoju było pełno ludzi którzy biegali w popłochy , ktoś mną potrząsał , a kto inny pakował
-Amy napadają na nas
-Ale kto ?
-Wilkołaki
Wilkołaki ? Jakiś żart ? Jesteście bandą potężnych wampirów i nie poradzicie sobie z wilkołakami ? Ian zdarł mnie z łóżka i na rękach zaniósł mnie do jakiejś piwnicy , tylko tyle pamiętam że schodziliśmy schodami w dół , z góry słychać było jeszcze odgłosy paniki. Zemdlałam .
Gdy się ocknęłam w ciemności , świeciła się tylko mała lampka , dzięki której zauważyłam że nie jestem tu sama .
-Cześć , Amy
-Luke ? Luke co sie stało , gdzie my jesteśmy ?
-Wiem tyle co i ty , mnie też wynieśli i wsadzili tu , obudziłem się przed chwilą .
-Ian mówił coś o napadzie i wilkołakach
-Wiesz Amy , zanim zostałem jednym z nich dużo czytałem o wampirach , między innymi to że od wiek wieków prowadzą zaciekłą wojnę z wilkołakami . Wilkołaki są od nas silniejsze , szybsze , ale my jesteśmy bardziej zwinni i sprytni przez co wampiry zawsze zdołały sie obronić przed atakiem wilkołaków
-Ale dlaczego nas tu trzymają ?
-Nie wiem
Chwilę potem się dowiedzieliśmy , przez drzwi których nie widzieliśmy wszedł Ian
-Spokojnie , wszystko już pod kontrolą , za chwilę was z tąd wypuścimy
-Ale co to było ?
-Atak wilkołaków , na szczęście wyszliśmy z niego zwycięsko , więc się nie martwcie
Ian kazał nam wyjść , posłuchaliśmy się go . Szliśmy długim korytarzem , który prowadził do nie kończących się schodów , nie wiem ile tam wychodziliśmy , miałam wrażenie jakby to były całe wieki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)